Paryż ukazał nam niejedno swoje oblicze.
Pływałyśmy Sekwaną, spacerowałyśmy uliczkami delektując się widokiem pięknych, starych kamienic oraz obserwując życie paryżan, oczywiście ze świeżą bagietką w ręku.
Jadłyśmy najlepszą na świecie zupę cebulową, piłyśmy hektolitrami francuskie wino.
Na deser nie mogło oczywiście zabraknąć creme brulee.
Co rano wybierałyśmy się do pobliskiej boulangerie po świeże croisanty.
Piłyśmy kawę i zajadałyśmy się makaronikami.
To był magiczny czas! A dzięki zdjęciom pozostanie w naszej pamięci na bardzo długo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz